Unearth
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 20-50 minut
Autorzy: Jason Harner, Matthew Ransom
Co
powiecie na grę planszową z ciekawą grafiką (coś à la
low-poly), wymagającą planowania równolegle dwóch taktyk, i do
tego z nutką hazardu? Jeżeli powiecie „tak”, to z pewnością
będę mógł polecić wam Unearth. Niestety gra ma także jedną
wadę – nie została wydana po polsku, jednak jest dostępna w
polskich sklepach za całkiem przystępną cenę (nieco ponad 100
zł).
Instrukcja (którą można przeczytać tutaj)
do gry napisana jest prostym językiem i w pełni tłumaczy wszystkie
zasady, nie ma wątpliwości, co w grze się dzieje. W trakcie
kilkunastu (a może już dwudziestu kilku) rozgrywek nie pojawiły
się żadne pytania, na które nie można było szybko znaleźć
odpowiedzi w FAQ. Same zasady są bardzo proste, co jest wręcz
niewiarygodne, gdyż dają bardzo wiele możliwości. Dodatkowo karty
ze skrótem zasad i punktacji są napisane doskonale i w zupełności
wystarczają jako pomoc do gry.
Do
dyspozycji dostajemy następujące elementy:
Ruiny
(Ruins)
Zdobywanie
kart ruin to główny cel Unearth. Przedstawiają ruiny dawnej
cywilizacji, które małe plemiona (czyt. gracze) odkrywają i
zdobywają, by odzyskać utraconą chwałę. Zdobywanie ruin
polega na dokładaniu na nie kości, których suma oczek musi
ostatecznie przekroczyć wartość podaną na danej karcie. Gdy się
to wydarzy, gracz posiadający kość o najwyższej liczbie oczek
otrzymuje ten ruiny. Ruiny występują w pięciu kolorach, a w
skrócie można napisać, że im więcej ruin tego samego koloru
uzbierał gracz, tym więcej będzie miał punktów na zakończenie.
Czyż te ruiny nie są piękne?
Kamienie
(Stones)
Gracze
mający pecha w kościach (chociaż czasami warto rzucić nisko, by
zebrać potrzebny w danym momencie kamień), otrzymują w nagrodę
kamienie (tekturowe hexy), służące do budowy cudów. Każdy rzut
kością z niskim wynikiem skutkuje otrzymaniem kamienia znajdującego
się na ruinach (a gdy te się skończą, losuje się jeden z
estetycznego, czarnego woreczka). Hexy układa się na stole w
odpowiedni sposób (tworzy się „okręgi” z miejscem na
sześciokąt pośrodku) i gdy stworzy
się pełny okrąg, można w jego centrum wybudować cud. Kamienie
występują w czterech kolorach i od nich zależy, jakie cuda można
wykreować.
W hexach jest coś, co porusza moje serce.
Cuda
(Wonders)
Cuda
dzielą się na trzy rodzaje: pomniejsze (lesser), większe (greater)
i specjalne (named). Pomniejsze cuda można wybudować w każdej
konfiguracji kamieni, dają jednak niewiele punktów. Większe można
stworzyć tylko w okręgach zbudowanych z kamieni tego samego koloru
i dają naprawdę sporo punktów. Natomiast specjalne wymagają
określonej konfiguracji kamieni i dają różnorakie bonusy –
możliwość przerzutu kości o danym wyniku, pociągnięcia ruin
z talii czy sprawienie, że posiadane kamienie zaczynają liczyć się
jako punkty.
Kilka specjalnych cudów.
Karty
eksploracji (Delver cards)
Karty
eksploracji pozwalają manipulować kośćmi. Otrzymujemy je jako
nagrodę pocieszenia – gdy ktoś zdobywa ruiny, a my mieliśmy na
nich nasze kostki, dostajemy odpowiednią liczbę kart eksploracji.
Poza jednym wyjątkiem i początkiem rozgrywki nie ma innej
możliwości, by je zdobyć. Niewiele więcej można o nich
powiedzieć, może poza tym, że ich odpowiednie użycie może
pozwolić nam zdobyć sporo ruin.
Expedtion i Band of Delvers to moje ulubione karty.
Wielościenne
kości do gry
Każdy
gracz posiada kość czworościenną, trzy kości sześciościenne i
kość ośmiościenną. W swojej turze wybiera się kość, którą
będzie się turlać i ruiny, do których ta kość zostanie
przypisana. Jak już wspomniałem powyżej, jest to w sumie
najważniejszy element gry, pozwalający na zdobycie ruin.
Jak ktoś grywał w D&D: sztylet, trzy krótkie miecze i długi miecz.
Co
sprawiło, że Unearth cieszy się takim uznaniem w gronie moich
znajomych (i moim uznaniem także)? Przede wszystkim dynamika
rozgrywki i konieczność dopasowywania strategii do tego, co dzieje
się na stole. Jeden rzut kością może sprawić, że należy
przemyśleć swoje dotychczasowe osiągnięcia i zadziałać
odpowiednio do tej nagłej zmiany. Pomimo (może nie tak dużej, ale
wciąż) sporej liczby elementów, gra toczy się szybko i ma bardzo
proste zasady. Do tego wszystkiego grafika jest prześliczna,
układanie kolorowych sześciokątów także ma swój urok. No i
hazard, jak wiadomo, też wciąga, a czasem wybór kości i karty, na
którą się nią rzuci, mocno przypomina emocje z kościanego
pokera.
Na koniec jeszcze porównanie ruin, cudów i kart eksploracji. Bo wielkość ma znaczenie.
Grę
polecam wszystkim – i tym, którzy lubią kombinować i tym, którzy
lubią proste rozgrywki. Ciężko się Unearth znudzić i rozegranie
kilku partii z rzędu wciąż jest emocjonujące. A do tego pudełko
jest lekkie i niewielkie – nadaje się więc na wyjazdy. Dzięki za
przeczytanie i zapraszam po więcej. A jeżeli wam się podobało, a jeszcze nie wiecie, że mam Facebooka, to zachęcam także do polubienia mojej strony i zmotywowania mnie w ten sposób do grania w jeszcze więcej gier.
Komentarze
Prześlij komentarz